my site

Porażony przez porażkę

Niepowodzenie wcale nie musi być czymś strasznym. Możesz zacząć patrzeć na nie, jako na coś, co pokazuje ci nową drogę.

 
Nikt z nas nie lubi błędów, niepowodzeń, i porażek. To przeszkody, które stają na naszej drodze, oddalają realizację naszego wymarzonego celu. Pomyśl jednak, co by było gdyby zmienić o 180 stopni sposób myślenia o porażkach. Wyobraź sobie, że to coś, co przydarza ci się, by zwrócić uwagę na jakiś inny aspekt Twojego życia, czy projektu, nad którym aktualnie pracujesz. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by myśleć o porażce jako efekcie działań niekorzystnych czynników zewnętrznych, albo jako skutku naszej niedoskonałości. A co gdyby zobaczyć ją w innym świetle? Przecież najczęściej to ja sam torpeduję swoje poczynania. To jakaś nieświadoma jeszcze część mojej psychiki zmienia nieco moje zaplanowane działanie i w efekcie nie realizuję planu i końcowy wynik nazywam porażką. A co gdyby uwierzyć w sens działania tej nieświadomej części psychiki? Może chce ona przekazać mi jakąś ważną informację, może chce być uwzględniona w moim życiu. Jeśli jej nie słucham, to musi robić rzeczy, które zwrócą uwagę mojego świadomego ja.

Przypomina mi się sytuacja, w której nie zdałem ważnego egzaminu. Wiadomo – porażka. I oczywiście pojawiło się we mnie to złe samopoczucie i wewnętrzna krytyka, że nie umiem, nie nadaję się itp.Tyle tylko, że dzięki temu mogłem się zatrzymać i przyjrzeć sobie. Kto we mnie chciał zdać ten egzamin i osiągnąć sukces, a kto miał inne plany i zafundował porażkę? I wtedy jak na dłoni zobaczyłem, że to mój wewnętrzny piątkowy uczeń robił co mógł, żeby zdać egzamin. Miałem nastawienie rodem z podstawówki, a to nie jest to, o co chodzi mi w dorosłym życiu. Dzięki temu udało mi się skontaktować z dużo dojrzalszym podejściem do działania. Poczułem, jakby nagle przybyło mi lat. Z uczniaka, który chce zasłużyć na dobry stopień stałem się kimś, kto robi coś, bo sam naprawdę tego chce, bo to coś, co jest ważne w jego życiu.

Inny, odwrotny przykład. Przychodzą mi do głowy sytuacje, w których ktoś miał do zrealizowania ważny projekt. Niektórzy z nas wpadają wtedy w pułapkę nadmiernego perfekcjonizmu. Muszę to zrobić doskonale, na czas, bez żadnych błędów itd. Co oczywiście ma sens, bo nie chodzi przecież o to by partaczyć swoją pracę. Jednak najczęściej gdy robimy coś kierowani swoim perfekcjonizmem, to zapominamy o innych aspektach własnej psychiki, chociażby tych które lubią przyjemność. A wtedy wypluwamy sobie flaki, czujemy się jak pod presją, zżera nas stres. Jeśli na przykład wewnętrzne dziecko nie ma żadnej przyjemności z działań, które akurat podejmujemy, to można się spodziewać, że utrudni ich realizację i doprowadzi do czegoś co nazwiemy porażką.

Z mojego punktu widzenia porażka jest tylko niezrealizowanym planem części mojej psychiki. Jeśli uda mi się znaleźć odpowiedzi na pytania kto we mnie doprowadził do tej porażki, dlaczego to zrobił i czego chciał, to wzbogacę swoją osobowość. Porażka to porażenie mojego małego ja przez coś, czego jeszcze w swoim życiu nie widzę i nie uwzględniam. I im bardziej tego nie widzę i nie uwzględniam, tym bardziej spektakularne może być niepowodzenie. Warto potraktować to jako lekcję, a nie powód do krytyki.