my site

Twórz wspólnotę

Wszystko zaczyna się od relacji. Nasze życie zaczyna się od relacji z matką. I to właśnie z relacjami mamy najczęściej problemy.  Na poziomie własnych przeżyć, w kontakcie z drugim człowiekiem, jak również w skali globalnej. 

I na tę okoliczność cytat - jezuita i mistrz zen Stefan Bauberger „Droga do głębi serca”:

"Bóg w wierze chrześcijańskiej nie jest jedną osobą, lecz trójosobową jednością. Jest relacją Ojca i Syna w Duchu Świętym. Bóg jest miłością. Bóg jest wspólnotą. Wcielając się w człowieka poprzez tajemnicę Jezusa Chrystusa Bóg pokazał, że my, ludzie, należymy do tej wspólnoty. W tej właśnie ludzkiej wspólnocie, w łączności ze wszystkim stworzeniem Bóg urzeczywistnia się jako miłość. W dzisiejszych czasach wspólnota ludzka realizuje się w dialogu kultur i religii. Dlatego ten dialog jest istotą wiary w Jezusa Chrystusa." (pogrubienia moje) 

W naszym zakątku świata tyczy się to głównie islamu, bo to głównie on wzbudza lęk. Z Żydami póki co daliśmy sobie spokój. Podobają mi się te słowa, bo wskazują na ważny problem społeczny, i zachęcają do jego rozwiązywania właśnie w imię religii. A zatem nieco inaczej, niż to niestety często bywa, bo religia staje się właśnie orężem antydialogu. Czy wojujący chrześcijanie są w stanie zobaczyć ten punkt widzenia? Usłyszeć jedno z głównych przesłań tej religii: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Co w rzeczywistości sprowadza się do zrozumienia, że to nie są żadni nieprzyjaciele. To po prostu Inni przedstawiciele ludzkiej wspólnoty, a dialog z nimi jest istotą chrześcijaństwa.

Po drugie słowa te przypominają uniwersalną prawdę na temat człowieka. W samej istocie boskiej natury jest relacja. I tego nie przeskoczymy. To co nas tworzy to relacja z drugim człowiekiem, czy to innym, czy podobnym, ale też relacja ze światem, z przyrodą, a przede wszystkim ze sobą samym. Czy ja sam dla siebie jestem wspólnotą? Czy traktuje różne części siebie z miłością? A może marginalizuję słabość, może odrzucam swoją siłę, możę udaję, że wcale we mnie nie ma lęku, może próbuję stłamsić złość? Jeśli tej wspólnoty we mnie nie ma, to pewnie nie będę podążał za tym co jest dla mnie naprawdę ważne, będę twkić w sytuacjach, które mi nie służą, będę nadużywać swojego ciała etc. I dopóki obawiam się swoich wewnętrznych innowierców, swoich wewnętrznych uchodźców, dopóty konflikty na świecie będą rozkwitać w najlepsze, a ja sam będę się tylko męczył ze sobą.  Znajdź zatem wewnętrzną zgodę, wysłuchaj różnych swoich głosów, co oczywiście nie oznacza, że musisz się zgadzać na ich wszystkie postulaty.  Po prostu wejdź w dialog i szukaj kompromisu, twórz wspólnotę. Im więcej jej stworzysz we wnętrzu, tym więcej będzie jej na zewnątrz. Jak to mówił Gandhi: „Bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć.”